niedziela, 24 lutego 2013

19. We ruined a lego house


Po powrocie z Polski Londyn przywitał mnie cienką warstewką białego puchu. Było tu tak przytulnie i czułam się jak u siebie. W Polsce brakowało mi tych czerwonych budek telefonicznych, piętrowych autobusów i wielu innych miejsc charakterystycznych dla stolicy Anglii. Ale brakowało mi przede wszystkim tego chłopaka, który stał kilka metrów przede mną w hallu lotniska. Dlatego, kiedy przeszłam przez wszystkie bramki kontrolne rzuciłam mu się na szyję. Cieszyłam się, że jest tu dla mnie i po mnie. Odsunęłam swoją twarz z jego ramienia i spojrzałam mu w oczy, by po chwili utonąć w słodkim pocałunku.
-Weźmy Twoją walizkę i spadajmy stąd - mruknął mi cicho do ucha, następnie mocno mnie przytulając do swojego torsu.
W odpowiedzi kiwnęłam jedynie głową, a już za chwilę zostałam pociągnięta za rękę w stronę odbioru bagażu, kilkanaście minut później siedziałam w samochodzie Theo.

Stęskniłam się za nim, za jego dotykiem, uśmiechem i oczami koloru porannej kawy. Stęskniłam się za nim całym i mimo tego, że był jaki był, ja nauczyłam się chyba żyć z nim i jego wadami. Dlatego teraz leżałam w jego ramionach, a on swoimi palcami wyznaczał jakiś szlak na moim ramieniu.
-Aaron zaprasza do siebie na sylwestra... - głośno westchnął, a jego głos przebiegł gdzieś koło mojego ucha.
-I chcesz tam iść? - zaśmiałam się, czując jak powietrze wydobywające się z jego nozdrzy łaskocze mnie po szyi.
-A proponujesz coś innego? - tym razem jego usta wylądowały na mojej szyi, pokrywając ją pojedynczymi pocałunkami.
-Właściwie... -przygryzłam dolną wargę, udając że się zastanawiam. - Chciałam, ale chyba przystanę przy propozycji świętowania u Ramseya.
-Dawno Cię nie widzieli - zaśmiał się jednocześnie odgarniając z mojej twarzy włosy.
-Tak - wybuchłam kolejnym napadem śmiechu. - Też stęskniłam się za tą zgrają piłkarzyn, która nie daje nam spędzić nawet chwili razem. Sam na sam.
-Ej... - podniósł się teraz na łokciu, wpatrując w moje oczy. - Do sylwestra mamy jeszcze trochę tych wspólnych chwil w odosobnieniu.
-Sama nie wiem... - zaśmiałam się, próbując podroczyć się z chłopakiem, który co raz intensywniej wbijał we mnie swój wzrok. - Nie gracie przypadkiem żadnego meczu w Nowy Rok?
-Taaaa? - spojrzał na mnie zdziwiony.
-No wiesz, może po prostu ten sylwester w takim wypadku nie jest dobrym pomysłem - wzruszyłam ramionami, krzyżując swoje spojrzenie z jego.
-Wypijemy po lampce szampana o północy, a później od razu grzecznie pójdziemy spać - zrobił minę przedszkolaka, który jest święcie przekonany o słuszności swoich obietnic.
-Aha... - zaśmiałam się, stukając go lekko w nos. - Trzymam za słowo w takim razie. Po północy łóżko i spanie!


Nowy Rok powitałam w objęciach Theo, stojąc gdzieś na balkonie w domu Ramseya. Czułam jak obejmuje mnie na wysokości brzucha i opiera swój podbródek na moim ramieniu, podziwiając razem ze mną różnokolorowe fajerwerki. Uwielbiałam magię sylwestrowej nocy. I nie chodziło tutaj tylko o muzykę, doborowe towarzystwo i alkohol, który zazwyczaj leje się strumieniami  Najbardziej uwielbiałam właśnie tą północ. Kiedy wszystkie zegary zgodnie wybijają rozpoczęcie nowego roku kalendarzowego, a pierwsze fajerwerki wydają gdzieś na niebie huk i wieszczą radosną nowinę.  Zazwyczaj  wtedy stałam z lampką szampana i popijałam go w gronie najbliższych mi osób, podobnie zresztą jak i teraz. I wtedy nagle w mojej głowie zaświstał fakt, że przecież potrzebuję teraz solenizanta. Pospiesznie wyrwałam się z objęć Walcotta i odnalazłam wzrokiem Jacka, który opierał się o balustradę i rozmawiał o czymś z Alexem. Dopiero, kiedy do nich podeszłam ucichli i spojrzeli na mnie. Zajęłam, więc miejsce obok nich i podobnie jak oni wsparłam się o metalowe zabezpieczenie.
-I jak tam leci? - mruknęłam, nie obdarzając ich nawet swoim spojrzeniem.
-W porządku - usłyszałam rozweselony wzrok Oxa, co sprawiło, że ostrożnie mu się przyjrzałam. Jednak zamiast dostrzec uśmiech na twarzy mojego rówieśnika, zobaczyłam jak Jack skinął głową i dał mu znak do zostawienia nas samych.
-Nie ładnie wyganiać kolegów - zaśmiałam się, ściągając jakiś paproch z marynarki, którą chłopak miał na sobie.
-A ty nie powinnaś udawać, że przyszłaś zapytać jak nam leci impreza - zaśmiał się, uważnie mi się przyglądając.
-Rany, Jack! - szturchnęłam go lekko w bok. - Nic się nie da przed tobą ukryć. Chciałam Ci tylko życzyć wszystkiego najlepszego.
Bez słowa zawisłam na jego szyi i poczułam na mojej jego oddech. Ściskałam go tak mocno jak tylko byłam w stanie. Chciałam spędzić z nim te urodziny w inny sposób niż po północy składając mu jedynie zdawkowe życzenia. Ale nie mogłam zrobić nic innego. Po chwili już znalazł się przy nas Theo. Szturchnął mnie lekko w ramię, a  kiedy odsunęłam się pomocnika od razu objął mnie w talii.
-Dzięki, Inga - rzucił krótko, po czym pokręcił głową i zostawił nas samych.
Tak, Theo znowu zrobił się zazdrosny. Nie wiedziałam czy to kwestia powrotu do normalności, jakiejś rozmowy z rodzicami czy może po prostu na tyle mocno się za mną stęsknił, że teraz nie chciał odstępować mnie na krok. Mimo, że irytowało mnie jego zachowanie dzielnie je znosiłam i nic nie mówiłam. Starałam się unikać jakiejkolwiek kłótni. Nim się obejrzeliśmy Jack kompletnie zniknął z imprezy, co oznaczało, że uciekł na górę to jednego z pokoi i położył się zapewne spać. Koło 1 w nocy razem z Coleen namówiłyśmy wszystkich do tego, żeby poszli w końcu spać, przypominając im o jutrzejszym meczu.  Dosyć niechętnie, ale jednak nas posłuchali. Ja natomiast... No właśnie... Znowu zrobiłam coś, co nie przypadło by do gustu Theo, gdyby się dowiedział.
Siedziałam na łóżku, czekając aż zaśnie, a kiedy tylko tak się stało uciekłam do sypialni, w której łóżko zajął Jack. Ostrożnie położyłam się obok niego, a następnie szturchnęłam go w ramię.
-Co tu robisz? - spojrzał na mnie ostrożnie, otwierając powieki.
-Nie tak powinniśmy spędzać twoje urodziny - westchnęłam. - Przyszłam Ci jeszcze raz życzyć...
-Już mi składałaś życzenia - przerwał mi, a jego spojrzenie skrzyżowało się z moim. - Theo zresztą na pewno nie będzie zachwycony tym, że tu jesteś.
-Theo śpi... - mruknęłam, układając się tym samym wygodniej na wolnej poduszce. - Przyszłam porozmawiać z moim przyjacielem.
Westchnął. Dosyć ciężko jak na niego, ale nie wygonił mnie, a wręcz przeciwnie, nakrył mnie tą kołdrą pod którą leżał.
-Ostrzegam - poczułam jak podsuwa się bliżej mnie, a po moim ciele przebiegają dziwne dreszcze. - Śpię w samych bokserkach.
-Pamiętam - zaśmiałam się, a kiedy poczułam jego dłoń na mojej talii momentalnie ucichłam.
-Jak chcesz to mam dresy... - szepnął spoglądając mi w oczy. No tak przecież miałam na sobie aktualnie krótką spódniczkę, w której spędziłam sylwestra.
-Nie, tak jest okej - zaśmiałam się. - Porozmawiamy i ucieknę.



Siedziałam okrakiem na kolanach chłopaka i tonęłam w kolejnym namiętnym, ale jednocześnie słodkim pocałunku. Było idealnie. Inaczej niż zwykle, a miałam pewność, że jestem dla niego najważniejsza. Oderwał się od moich ust tylko po to, żeby zacząć całować moją szyję. Co raz odważniej wsuwałam swoje dłonie pod jego koszulkę, a jego natomiast co raz pewniej krążyły gdzieś po moich plecach. Przylgnęłam na nowo do jego ust, a po chwili poczułam jak rozpina mój biustonosz.
-Kocham Cię... - Jack Wilshere zajrzał w moje oczy, a ja jedynie uśmiechnęłam się, by chwilę później ująć jego twarz w moje dłonie.
Całowałam go, tak jakby miał skończyć się świat. Jakby za chwilę miał mi uciec.
-Inga... - czyjś szept powoli wdzierał się do mojej świadomości, ale odtrąciłam to na bok z nadzieją, że to tylko Jack kolejny raz próbuje mi wyznać swoje przywiązanie. - Inga... Inga!
Stanowczy głos sprawił, że otworzyłam ostrożnie powieki. Obok mnie z lekko rozchylonymi ustami spał Jack, tylko.... No właśnie on spał, więc nie mógł mnie wołać. Sen się skończył, a mnie nadal nawoływał jakiś męski głos.
-Inga! - momentalnie rozpoznałam głos Theo i jak głupia zerwałam się z łóżka, by spojrzeć na niego, a następnie posłać mu najpiękniejszy uśmiech. - Możesz mi wyjaśnić czemu spałaś z nim?!
-Ciii.... - przyłożyłam mu palec do ust, pocałowałam w policzek, a następnie za rękę zaczęłam ciągnąć w stronę wyjścia z pokoju. - Pogadamy o tym, ale nie tutaj. Nie budź go.
-Może powinienem skoro moja dziewczyna sypia z nim, a nie ze mną? - zatrzymał się uważnie mi się przyglądając.
-Przestań. - skrzywiłam się lekko, a następnie pokręciłam głową. - Ma urodziny. Przyszłam z nim porozmawiać i złożyć mu na spokojnie życzenia. Najzwyczajniej w świecie zasnęłam.
-Z moim przyjacielem ubranym w same bokserki - burknął powoli, kierując się za mną.
-Nie chcę się z tobą kłócić - założyłam ręce na piersi, nie zwracając uwagi na to, że połowa uczestników imprezy biegała już po domu, szykując się do wyjścia.
-Ja tez nie mam takiego zamiaru. - posłał mi ostatnie spojrzenie, po czym minął mnie kierując się w tylko sobie znanym kierunku. - Zbieramy się do domu.



Kilka dni później do moich rąk trafiła gazeta. Gazeta, ktorej tak bardzo nie chciałam zobaczyć. Na okładce widniało zdjęcie Walcotta z byłą dziewczyną Melanie. I zapewne nie przejęłabym się gdyby nie całował jej na tym zdjęciu. Zapewne teraz zapytacie po co ją kupowałam? Otóż nie ja ją kupiłam. Wpadła mi zupełnie przypadkowo w ręce na uczelni. Widziałam jak kilka dziewczyn siedząc parę metrów ode mnie uważnie przygląda się każdemu mojemu ruchowi, a następnie szepce coś sobie na uszy. Wyrwałam do nich jak z procy. Chciałam tylko zapytać, co im nie pasuje, ale w moje oczy wpadł ten nieszczęsny kawałek papieru. Dlatego wyrwałam się z uczelni w połowie zajęć i po prostu pakując się w metro dotarłam jak najszybciej do Jacka. Nie obchodziło mnie to czy jest akurat w domu i czy może być zajęty. Ledwo otworzył mi drzwi, a wpadłam w jego ramiona, jednocześnie roniąc kilka łez.
-Co się stało? - poczułam jak odsuwa mnie od siebie, by po chwili ponownie mnie przytulić. - Nie płacz.
Drążcą ręką sięgnęłam do torby po kawałek papieru, który wyniosłam z uczelni i podałam go Jackowi. Zdałam sobie sprawę jednocześnie z tego, że gazeta nie jest najświeższą. Zdjęcie musiało zostać zrobione dobrych parę dni. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, zarzuciłam jedynie ręce na szyję Jacka i wisząc na nim wtuliłam się w jego ramię.
-Inga... - jego zrezygnowany głos świadczył tylko o tym, że Theo faktycznie zrobił coś, czego nie powinnam mu wybaczyć. - To na pewno da się jakoś wytłumaczyć. Nie musisz od razu go przekreślać i....
-Chcę tylko wiedzieć jak długo... - ostrożnie odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam w jego ciemne tęczówki, wyrażające podobnie jak moje jakiś dziwny ból. Ból, który mnie dziwił, ale może nie powinien. Przecież jemu zawsze zależało na mnie do tego stopnia, że teraz na pewno bolało go to, że to właśnie mnie zranił jego kumpel.
-Masz mnie jakby co... - westchnął drżącym głosem, a następnie poczułam jego dłoń na mojej głowie. Dotykał mnie tak ostrożnie jakby w każdym momencie mógł mi wyrządzić krzywdę, ale nie przeszkadzało mi to. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, a te łzy, które teraz wylewałam zdawały się być niczym - Wejdźmy do środka, co?


Od kilku dni udawałam, że wszystko jest w porządku. Przywoływałam na twarz uśmiech i spędzałam każdą wolna chwilę z Theo. Chciałam go chyba mieć pod kontrolą w obawie, że jeśli dostanie zbyt wiele czasu beze mnie od razu poleci do Slade. Tamtego po południa wróciłam z uczelni z zakupami. Miałam zaangażować Theo do wspólnego gotowania. Mój kolejny pomysł na wspólne spędzenie chwil. -Theo?! - zawołałam z nadzieją, że za chwilę wyjdzie zza rogu i zajmie się mną. Odpowiedziała mi jednak głucha cisza. Skierowałam się do kuchni, gdzie zostawiłam na blacie torbę z zakupionymi produktami, a następnie po cichu skierowałam się na górę. I dopiero, kiedy pokonałam ostatnio stopień moje serce zaczęło bić szybciej. Theo był w domu, ale... No właśnie... Z sypialni dochodziły ciche pomruki. Na palcach podeszłam drzwi, a kiedy je uchyliłam doznałam szoku. Okrakiem na kolanach Theo siedziała jakaś blondynka. Nie zauważyli mnie, ona była zajęta głaskaniem jego głowy, a on obcałowywaniem jej dekoltu. Nie wytrzymałam trzasnęłam drzwiami o ścianę i spojrzałam na niego, starając się ukryć łzy.
-Nie chcę wam przeszkadzać - syknęłam zaciekle spoglądając w oczy Walcotta. - Ale chciałabym zamienić słowo z moim chłopakiem.
Uciekłam do salonu i długo nie musiałam czekać na to, aż pojawił się obok mnie. Stał z niechlujnie naciągniętymi bokserkami i niezapiętymi spodniami.
-To nie tak jak myślisz - zaczął kręcąc głową i uważnie mi się przyglądając.
-Z pewnością - gorzko się zaśmiałam, nie płakałam. Może zwyczajnie nie miałam już sił na łzy. - Przed chwilą tylko siedziałeś zupełnie nagi w sypialni uprawiając seks ze swoją byłą dziewczyną, a teraz stoisz przede bez koszulki, w rozpiętych spodniach... A ona? Pewnie się właśnie ubiera. To na pewno nie jest to o czym myślę.
-Inga... - usiadł obok mnie łapiąc mnie za rękę. - Wszystko Ci wyjaśnię...
-Oczywiście - zaśmiałam się ponownie zabierając swoją dłoń. - Najpierw chcę wiedzieć tylko jak długo?
-Ja... - zaczął, ale po chwili się zaciął. Ta rozmowa niewątpliwie stresowała go bardziej niż mnie. Ja natomiast dostałam kopa i zachowywałam jeszcze jakąś rozwagę mówiąc wszystko, na co miałam ochotę.
-Od  świąt, prawda? - spojrzałam na niego kręcąc głową. - Twoi rodzice zaprosili ją w święta...
-Ją i jej rodziców. - pochylił się lekko, wbijając swój wzrok w podłogę. -  Mieliśmy dość ich paplaniny. Uciekliśmy na drinka...
-A od drinka do całowania na środku ulicy to już niedaleka droga - parsknęłam śmiechem, a po chwili poczułam jak moje oczy zaczynają się szklić.
-Przestań, to wszystko nic nie znaczyło - ponownie złapał mnie za nadgarstek wlepiając we mnie swój wzrok.
-Dlatego teraz ucieka na palcach jak złodziej? - spojrzałam na niego posmutniałym wzrokiem. - Wynoszę się.... Nie możemy być razem. Za długo to się ciągnie...
-Inga... - szepnął, ale mu przerwałam.
-Nie oceniam Cię. - pociągnęłam nosem, następnie kontynuując swój wywód. - Byłeś z nią długo. Masz prawo nadal ją kochać. Ja też mam prawo odejść, żeby nie mieć złamanego serca. A zdrady ja Ci nigdy nie wybaczę, Theo.
-Co Ty chcesz zrobić? - oparł się o kanapę i powoli zjechał po niej w dół.
-Wyprowadzam się. - kiwnęłam lekko głową, chcąc dodać sobie samej otuchy. - Zrywam. Dam sobie radę.
Po tych słowach podniosłam się z kanapy i hamując kolejne łzy weszłam do sypialni. Żałowałam, że po przylocie z Polski wypakowałam swoje rzeczy, teraz miałabym ułatwione zadanie. Aktualnie musiałam pakować wszystko od nowa. Położyłam na ziemi otwartą walizkę i wrzucałam do niej ubrania. Nie dbałam o to, żeby je poskładać. Kiedy opróżniłam szafę i szufladę z bielizną, zajęłam się zbieraniem wszystkich innych rzeczy należących do mnie. Na koniec zostawiłam sobie łazienkę, w której wyczyściłam półki niemal całkowicie. Nie chciałam już tu wracać, nie chciałam na niego patrzeć i nie chciałam czuć na sobie jego dotyku. Bałam się, że teraz jedynie by mnie parzył.
-Inga, za miesiąc mieliśmy mieć nasze wspólne walentynki... - do moich uszu dotarł jego błagalny ton głosu. - Przemyśl to, proszę Cię.
-O co ty mnie prosisz? - zaśmiałam się, kręcąc głową. - Mieliśmy mieć walentynki, ale ich nie będzie. Zraniłeś mnie Theo! Jak jestem taka kijowa to mogłeś powiedzieć mi to od razu! Ja nie potrzebuje w moim związku trzeciej osoby!
-A to dziwne! Wydawało mi się, że Wilshere był Ci bardzo potrzebny! - teraz Theo wszedł na bojową ścieżkę, a ja momentalnie zdałam sobie sprawę z tego, że najlepszym wyjściem jest ucieczka.
-Jack to mój przyjaciel! - warknęłam zapinając walizkę. - I nie powinno Cię to dziwić, chociażby dlatego, że to też twój przyjaciel!
-Nie spędzam z nim każdej wolnej chwili! - złapał mnie za nadgarstek odważnie spoglądając mi w oczy.
-A ja tak! - warknęłam, uwalniając przy tym swoją dłoń z jego uścisku, a następnie złapałam za walizkę i torbę. - Nawet do mnie nie dzwoń!


Siedziałam w Central Parku na jednej z moich ulubionych ławek. Nie liczyło się to, że na około prószy śnieg i na ziemi zaczyna zalegać w co raz większej ilości. Nie ważne było to, że robiło się co raz ciemniej. Po prostu tam siedziałam i pozwalałam ciec łzom. Tutaj nikt nie zwracał na mnie uwagi, a to pozwalało w taki banalny sposób uzewnętrznić się moim emocjom. Poczułam jak ktoś zajął wolne miejsce obok mnie. Nie musiałam sprawdzać, wiedziałam, że to Jack. Nic nie mówił po prostu siedział obok mnie. Długo nie wytrzymałam, bo po chwili po prostu się w niego wtuliłam.
-Ciii... - szepnął mi gdzieś nad głową.  - Nie płacz...
-Przespał się ze swoją była rozumiesz? - podniosłam wzrok i bezsilnie spojrzałam mu w oczy. - Zdradzał mnie ze swoją byłą...
Nic nie odpowiedział jedynie zaczął ocierać łzy z moich policzków. Nie miał nic dodania i w zasadzie nie miałam, co się dziwić. W takich sytuacjach nie ma, co dodawać.
-Robi się zimno - po jakimś czasie przerwał ciszę. - Wiesz, co prawda u mnie w domu jest jedna sypialnia i kanapa, ale... Możemy się tam jakoś pomieścić?
Mimowolnie się uśmiechnęłam i ponownie go przytuliłam. Był taki kochany, że nie sposób było go nie lubić. To był właśnie Jack Wilshere, chłopak marzeń każdej dziewczyny.
-Nie wiem czy powinnam się zatrzymywać u Ciebie... - westchnęłam.
-Theo nie będzie Cię szukał, wszystko z nim załatwiłem. - zrobiłam zdziwioną minę, dając mu do znaczenia, ze ma mi wiele do wyjaśnienia. - On kazał mi Ciebie znaleźć, żeby się upewnić, że nic Ci nie jest. A ja od razu pomyślałem o tym parku. Wiesz przychodziliśmy tu często z Archiem.
Na jego twarzy dostrzegłam nieśmiały uśmiech. Uśmiech, który sprawił, że bez zawahania zdecydowałam się iść z nim do tego samochodu i pojechać do jego mieszkania w Islington. Tak samo jak zdecydowałam się tam zatrzymać na bliżej nieokreślony czas.


Od autorki: A jednak z trzech tygodni zrobiły się dwa, co mnie w sumie cieszy. Ten rozdział pisało mi się na prawdę ciężko, ale kolejne... Kolejne są już gotowe i nawet je lubię. Bardzo je lubię, więc jeśli ten nie przypadnie Wam do gustu to obiecuję to wynagrodzić. Aktualnie rozpoczął się nowy semestr, więc mam trochę luzu, ale patrząc na mój plan to za chwilę nie będzie go już wcale. W każdym bądź razie dziękuję za komentarze  zaległości nadrobię wkrótce. W większości mam przeczytane rozdziały, brakuje tylko weny na komentarz, więc nie gniewajcie się.... Pozdrawiam i do usłyszenia :)
P.S. No i prawie zapomniałam. Otóż sprawa wygląda tak: 20 marca urodziny obchodzi Fernando Torres i z  tej okazji pewna Portugalka przygotowuje filmik. Obiecałam jej pomoc. I wy też możecie pomóc. Wystarczy, że zrobicie sobie fotkę z życzeniami dla Torresiatka napisanymi po angielsku lub hiszpańsku i wyślecie ją na maila videosforplayer@wp.pl. Szczegóły tej akcji tutaj. A no i fotki do 10 marca.

19 komentarzy:

  1. Ale mam ochote powyzywac Theo! Jak on mogl do jasnej cholery zrobic Indze takie swinstwo?! Ale dobrze, ze Jack jest przy niej, bo wedlug mnie sa dla siebie po prostu stworzeni. Czekam na nastepny rozdzial, mam nadzieje ze wszystko sie ulozy. Pozdrawiam, zycze weny i zapraszam do mnie ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Z mila checia wysle jakies swoje zdjecie! I sie zglosze ;) moze byc za tydzien? ;p bo teraz to nie bardzo wygladam xd
    Odcinek podobal mi sie tylko mialam ochote zabic walcotta za ta zdrade...
    Czekam na nowosc!
    /inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Theo zachował się jak ostatni cham. Ogh...chyba znienawidziłam go jeszcze bardziej. I jeszcze miał czelność wypominać Indze, że spędza czas z Jackiem.
    Mam nadzieję, że teraz Jack będzie miał już wolne pole do popisu, i jednak Theo nie będzie starał się już tam mieszać. Chociaż jakoś nie sądzę, że odpuści ot tak... No ale i tak jestem za Jackiem od początku, więc trzymam się tej wersji :)
    Czekam więc na kolejny rozdział :)
    Życzę weny,czasu na pisanie, oraz pozdrawiam cieplutko! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałabym! Piosenka! Ed...i nagle wszystko staje się piękniejsze :)
      Świetnie dobrana :D

      Usuń
  4. Jak mogłaś?! Nie, tylko nie Theo.. No dobra, ta jego zazdrość zaczynała mnie trochę wkurzać, ale to nadal Theo. Theo, którego tak bardzo kocham... Ehh, ale z drugiej strony coraz bardziej przekonuję się do Jacka.. Więc chyba lepiej, żeby w końcu była z nim.. Szczególnie po tym śnie Ingi. Ale na pewno ciekawa będzie reakcja Theo. No bo, za nic nie uwierzę, że on tak po prostu sobie odpuści.. No cóż, nie mogę doczekać się kolejnego odcinka. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ok, ochłonęłam... Teraz się zastanawiam co robi Theo na tym gifie. Hmmmm. Nie będę mogła spać przez to! On jest dziwny! Powaga. Kurwa, siedzę i gapię się na ten gif. Skutecznie odciąga uwagę od sukinsyna Theo :)
    Jak. Mogłaś. Mi To. Zrobić? Nie mogę trzymać strony kogoś, kto zamiast pomóc swojej dziewczynie w obiedzie posuwa swoją była!!! To wbrew moim zasadom :( Ja się tak nie bawię

    OdpowiedzUsuń
  6. O rajciuuuuuuu.
    Po 1) Theo Ty głupku, Ty świnio, Ty s********! Jak można coś takiego zrobić ? No jaakk?!
    Po 2) Boże kochany w Twoim opowiadaniu Jacky jest taki cudowny, taki słodki, taki opiekuńczy, Inga jest ślepa! Powinna w tego sylwestra/urodziny wskoczyć mu do łóżka nie tylko żeby spać, no i powinna jakoś porządnie mu złożyć te życzenia... if you know what I mean... xD Np. wprowadzić sen w życie :D
    Po 3) Rozczuliłam się, patrzać na gif mojej produkcji ^^
    Po 4) Już się nie mogę doczekać następnego !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Możesz mi nakopać za to, że tyle czasu zajęło mi dotarcie i zapoznanie się z nową częścią, nie będę się bronić, obiecuję:) Wczoraj miałam trochę zajęć, więc jestem dziś, i...
    No właśnie, co ja mam Ci powiedzieć? Moja pierwsza reakcja to wielkie WTF, że święty Theo zachował się jak rasowa świnia, druga to wielki banan na twarzy, bo w tym opowiadaniu stanowczo zaczynam kibicować Jackowi. Także ze swojej strony uważam, że mieszkanie Ingi u niego to naprawdę zrządzenie losu. I Jack spiący w samych bokserkach? Nie, no, moja wyobraźnia pracuje teraz na pełnych obrotach:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie wiem, ja wciąż na to liczę, że z Theo jak się da poukładać wszystko...
    team Theo foevo

    OdpowiedzUsuń
  9. oj no nie :c czemu mój kochany Theo złamał mi serce? :c zniszczył właśnie wszelkie wyobrażenia jakie miałam na jego temat :c no i jeszcze na dodatek pojawienie się Melanie, która jest jedną z nielicznych WaG's które szczerze lubię :c kurcze :c
    na szczęście postanowiłaś oszczędzić Jack'a, który jak zwykle olśniewa swoim urokiem małego dziecka :3 przynajmniej on jest swoistą ostoją dobra :3
    czekam na kolejny rozdział bo zapowiada się nieziemsko skoro J. i I. mogą być ze sobą bez przeszkód c:

    OdpowiedzUsuń
  10. Cały czas nie wiedziałam z kim chciałabym, żeby była Inga. Teraz wiem na pewno, że Theo na nią nie zasługuje. Nie rozumiem jak mógł jej to zrobić ze swoją byłą. Nie ogarniam po prostu tego. Jack jak zawsze jest opiekuńczy i kochany. Super rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowość na http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na nowy rozdział i liczę, że jakoś nadrobisz zaległości(czy coś :D ) Pozdrawiam serdecznie :*
    http://how-much-i-need-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. dlaczego mi to zrobiłaś? zafundowałaś mi zawał, naprawdę.dlaczego najlepsza część rozdziału okazała się być tylko snem? ;__; mi to się raczej wydawało, że chyba śnię, kiedy czytałam całą resztę. nie wierzę. po prostu nie wierzę. Theo od początku był dupkiem, ale teraz to nawet brakuje mi skali, by opisać jaki z niego frajer. Inga zachowała klasę, to trzeba przyznać. dobrze, że nie było jakiegoś tłuczenia naczyń i tym podobnych akcji. wydaje mi się, że nie tylko dlatego, że była na coś takiego przygotowana przez ten artykuł w gazecie i przez to, że Theo ją uodpornił na tę jego beznadziejność, ale przede wszystkim jakoś tam podświadomie wie, że zawsze będzie miała oparcie w Jacku.
    Jacky, och Jacky, dlaczego to był tylko sen? :'(
    choć w sumie jakby nie było, gdyby to jednak zrobiła, to wyszłoby na to, że to ona zachowała się jak skończona... no, wiadomo.

    pozdrawiam.
    iwillpossessyourheart.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo długo się zastawiałam jak mam skomentować ten rozdział. I jak widzisz długo mi to zajęło.

    No więc.... Zastawiałam się dlaczego ten rozdział i to co się z nim pojawiło dałaś dopiero teraz. W sumie tego że Theo prześpi się/zabawi się z kimś innym spodziewałam się znacznie wcześniej, zwłaszcza po tym jak Inga "zabawiała" się ze swoim "przyjacielem" Jackiem. Tak więc nie jestem tym faktem zdziwiona, ale tym, że to przewidziałam znacznie wcześniej.

    I teraz tak... Jack + Inga... Sytuacja pięknie się rozwinie, kiedy zamieszkają razem. Ale cóż nie dogodzisz każdemu, bo przecież nie muszę ci przypominać że jestem bardziej za Theo niż za Jackiem.

    Pozdrawiam N.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeeej, ja tak lubię Walcotta! Przyznaje z podziwem, wykreowałaś świetne postaci. Chociaż wiadomo trudno się pogodzić, że Theo zachował się jak dupek. Jack to od początku wielkie oparcie dla Ingi, nie wiem dlaczego Theo miał takie do niego uprzedzenia, przecież on wiedział, że Inga jest dziewczyną kumpla z drużyny. Żaden porządny facet nie odbił by dziewczyny koledze. Theo jak Theo - jego głupotę zniosę, ale ten moment o śnie był wredny z Twojej strony ;P Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała, żeby ten piękny sen był realny. Też bym tak chciała śnić. Jak już o słodkich snach mowa, to mi kiedyś się śnił taniec z Cazorlą. Jeżeli on tak w realnym świecie tańczy to muaah, zaproszę go na jakieś wesele ;D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Then it is important to apply general amount involving any medical
    cream like Clearasil on your own face. For extra guidelines, facts and goods
    about how to get rid of acne please see this writer Bio below:.
    But since something was happening I decided to keep trying for a few more nights.


    my blog: how to get rid of warts and moles

    OdpowiedzUsuń
  17. Hemorrhoids are vascular tissues that assist in
    fecal control in the rectum duct. Avoid prolong sitting or standing and avoid wearing tight undergarments are some of the hemorrhoid treatment that you can also do.
    There was a lot of resistance from the public on the effectiveness
    of this system but Japanese scientists who came up with this idea were unperturbed.


    Also visit my web blog ... hemroid treatment when pregnant

    OdpowiedzUsuń
  18. In the final stages, the dimpling is obvious both when lying down and standing up.

    And also some of the underweight people are also such complaints.
    The best way of dealing with cellulite & stretch
    marks ( is by choosing a treatment option and sticking to
    it.

    Have a look at my blog post; Cellulite removal

    OdpowiedzUsuń